FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Historia klanu Sith-Unit
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Koniec Działalności Sith-Unit w JK3:JA+ Strona Główna » Informacje o klanie Sith-Unit » Historia klanu Sith-Unit
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dorian
Dark Lord of the Sith
Dark Lord of the Sith



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 3074
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 21:46, 01 Lip 2006    Temat postu: Historia klanu Sith-Unit

Rok 175 ABY Akademia Jedi mistrza Shado Vao na Coruscant.

- Shado Vao jest zbyt pewny ponownego odrodzenia Jedi. – powiedział Nox, jeden z jego uczniów.
- Ale po upadku ostatniego Mrocznego Lorda Sith Krayt’a nie ma już nikogo kto mógłby powstrzymać nowy porządek jasnej strony mocy. – odparł na to jego kolega z Akademii rasy Nagai Dorian.
Oboje z nich byli niespotykanie dobrymi uczniami, których nie zadowalały żmudne i powolne treningami spokojnego, starego Shado Vao.
- Tu się mylisz Dorian, istnieje jeszcze wiele pozostałości po Sith. Nie tylko tych z ery Legacy, ale również tych pradawnych.
- W takim razie może powinniśmy poszukać to wszystko i zniszczyć?
- Raczej wykorzystać.... – spuentował Nox.
Po ustaleniu szczegółów obaj Padawani postanowili wyruszyć w poszukiwaniu pozostałości Sithów nie mówiąc nic swojemu mistrzowi w Akademii. Ostatnim punktem ich podróży miała być pradawna planeta Korriban, na której od wieków nikogo nie było. Nie wiedzieli jednak, że ich rozmowie przysłuchiwali się inni uczniowie Jedi Academy Remix i Kenji. Pierwszy z nich zdecydował się powiedzieć o ich planach Shado Vao, natomiast Kenji potajemnie udał się w podróż na pokładzie statku porwanego przez Noxa.

NA SKRADZIONM STATKU
-Czas poznać prawdę.- powiedział Nox. - W końcu dowiem się skąd pochodzę. Kierunek Dathomira... - Nox nacisnął guzik włączając hiperprzestrzeń.

Kilka dni później.

DATHOMIRA
Statek Noxa wylądował w ruinach jakigoś miasta. Nox wysiadał i nagle stanął osłupiały.
-Pamietam to miejsce.- powiedział w myślach.
-Wyczuwam wibracje ciemnej strony mocy, może dowiem się czegoś ciekawego – pomyślał Nox i udał się do samotnej iży, która stała wśród ruin. Wszedł do środka i biegł po kręconyc schodach aż na samą górę, gdzie znajdowała się samotna komnata.
-Hmm... drzwi są zamknięte? Żaden problem :> - Nox chciał popchnąć drzwi urzywając mocy, ale mimo jego starań drzwi się nie ruszały. - Dość tego – pomysłał i wyciągnał swój miecz. W jednej chwili wyciął drzwi i zauwazył, że za nimi jest ściana.
-Dziwne, czyżb ktoś zamurował się od środka? - Zniszczył ścianę używając mocy. Wszedł do pokoju i zbaczył szczątki jednej postaci i mały komputer, który trup miał między rękoma. Nox przyjrzał się szkieltowi i zauważył, że to Devaronianin.
-Skąd tu się wzieła moja rasa? - pomysłał. Wział mały komputer. Właczył go i zaczął czytać.

GODZINĘ PÓŹNIEJ
-Co Ty tu robisz? - Spytał się Kenji wchodzać do komnaty.
-A Ty jak się tutaj znalazłeś, śledziłeś mnie? - spytał Nox
-Słyszałem jak rozmawiałeś z Dorianem o pozostałościach po Sith, byłem ciekawy co uda wam się znaleźć. Obawiam się, że Shado Vao nie pochwali tej wycieczki gdy wrócimy do Akademii.
-Hehe...- roześmiał się głosno Nox. - Szczerze mówiąc to nie zamierzam wracać do Akademii.
-Jak to? - spytał się zduminy Kenji – Będą Cię szukać. Będę musiał wszystko powiedzieć Shado Vao.
-Nie będziesz miał jak bo Ty też nie wrócisz już do Akademii. - Powiedział Nox
-A jak chcesz mnie niby zatrzymać? He? - powiedział Kenji chwytająć za swój miecz świetlny.
-Spokojnie przyjacielu, nie mam zamiaru z Tobą walczyć, poprostu powiem Ci czego się dowiedziałem.
-Zamieniam się w słuch – odparł Kenji.
-Widzisz tego trupa tutaj? W tym komputerze napisał cała swoją historię. -Otóż okazało się,że ów trup to Vilmarh Grahrk...
-Ten, który uratował Vos'a na Kashyyyk?
-Dokłanie ten – mowił dalej Nox- Ale to nie wszystko. Opisując dalej swoją historie napisał, że po Wojnie Klonów przyleciał na tą planetę. Znalazł ruiny tego miasta i co najciekawsze holocron w nich ukryty.
-Co to jest holocron? Mow jaśniej – powiedział Kenji
-Sith zapisywali cała swoją wiedzę w holocronach. Ale słuchaj dalej. -Podczas gdy Vilmarh żył na tej planecie pewnego dnia przyleciała niejaka Maladi. Okazało się, że była ona Sith i słuzyła Krayt'owi. Szukała holocronu. Niechcący zakochała się w Vilmarh'cie co przyczyniło się do nardzin dziecka. Przyszło na świat pewnej burzliwej nocy, dlatego nazwano je Nox.
-Oni byli Twoimi rodzicami? - spytał się Kenji
-Na to wygląda – odparł Nox. - Słuchaj dalej, Maladi nie mogła wziąć dziecka ze sobą dlatego zostawiła je mojemu ojcu. Ten zaś wychowywał mnie tutaj. Po upadku Sith oddał mnie do Akademii Jedi, a sam zamurował się w tej wieży.
-Po co miałby się tu zamurowywać? - spytał Kenji.
-Nie wiem... napisał, że to zrobił bo tak miało być. - odpowiedział Nox – Na tym kończy się text w komputerze.
-Zadam Ci pytanie Kenji: Masz do wyboru albo polecisz ze mną i razem odbudujemy potęgę Sith i poznamy tajniki mocy o jakim nam się nie śniło, albo polecisz do akademii i zostaniesz przydupnikiem tego głupiego starca Vao. Wybieraj!
-Jeden z władców wszechświata albo nic nie znaczący jedi...Hm... wydaje mi się, że los wybrał za mnie. Lecę z Tobą!
-Zakomicie! W pamiętniku mego ojca była napisane, że moja matka zabrała holocron na planetę Korriban i zapisał dokładne namiary na tą planetę. - powiedział z uśmiechem Nox – Na komputerze znalazłem jeszcze jeden plik. Było w nim coś napisane o samotnym jedi, który wybrał wygnanie o nie chciał się zgodzić na zasady Jedi, które wprowadził Vao.
-No to mamy z nim wiele wspolnego – odparł Kenji – Czy Twój ojciec napisał coś jeszcze o tym Jedi?
-Podał tylko planetę, która zdminował kontrolując umsły tamych istot. -Planeta ta nazywa się Godzish, a co najciekawsze do niej też mamy współrzędne. - powiedział Nox.
-Może polecimy tam i spróbujemy przeciągnąć tego Jedi na naszą stronę. - zaproponował Kenji.
-Zgoda. - odparł Nox.
Dwóch Dark Jedi powróciło do statku i wyruszli na planetę Godzish.

PLANETA GODZISH
Statek dwóch Dark Jedi wylądował na jednym z londowisk. Planeta Godzish była małą planetą. Całą powierzchnię planety pokrywało miasto. Gdy Kenji i Nox wzsiedli natychmiast pojawiło
się wojsko.
-Nasz król was oczekuje. - powiedział jeden z żołnierzy.
-Oczekuje? Ciekawe... – szepnął Kenji.
Sala Tronowa
-Witajcie młodzi Jedi. - powiedział król wstając z swojego złotego tronu. Był on już starym człowiekiem, miał siwe włosy i mnóstwo zmarszczek. - -Nazywam się Black, witajcie w moim królestwie.
Dwoch Dark Jedi pokłoniło się przed królem.
-Nie jesteśmy Jedi. - powiedział ze złością Nox.
-No tak...wiem...czuję...- powiedział król. - Co was sprowadza na moją planetę? - spytał.
-Czytałem o Tobie w pamietniku mego ojca, Vilmarh'a Grahrk'a, mam nadzieję, że pomożesz nam odbudować potęgę Sith i pokonać Shado Vao. - powiedział Nox.
-Villie był Twoim ojcem?- spytał się szczęśliwy starzec. - Co tam słychać u starego cwaniaka?
-Nie żyje.- odparł Nox.
-Przykro mi – powiedział z żalem Black – powiadasz, że chcecie pokonać Shado Vao? Był kiedyś moim przyjacielem ale nie podobały mi się zasady w jego akademii dlatego postanowiłem odjść z rady Jedi. - dopowiedział Black.
-Muszę was jednak rozczarować – kontynuował król – jestem już stary i moj umiejętności nie są juz takie jak kiedyś. Mam jednak syna, jest jeszcze młody ale za jakiś czas bdzie wstanie was wesprzeć. Ponadto moja planeta jest ważnym ośrodkiem handlowym dlatego moge was zaopatrywać. Musicie jednak powiedzieć gdzie wysyłać zaopatrzenie.
-Na Korriban.- powiedział Nox.
-Dlaczego nam pomagasz? - spytał podejrzliwi Kenji.
-Z dwóch powodów. - odparł król – Po pirwsze stary Villie przymycił dla mnie kiedyś pewny ważny przedmiot, a ja nie zdążyłem mu się odpłacić. Skoro nie żyje to spłace dług u jego syna. A po drugie to z chęcią zobacze upadek Vao.
-Rozumiem. - powiedział Kenji.
-Mam tu jeden z holocronów, myślę, że będziecie nim zainteresowani. - powiedział szybko król.
-Z chęcią go zobaczę – odparł Nox.
-Ja w między czasie polęce na moja rodzinną planetę, która znajduje się w tym samy układzie i wezmę kilka potrzebnych rzeczy. - powiedział Kenji
-Zgoda, ja sprawdze co jst zapisane w holocronie.
Nox udał się to specjalnej komnaty aby sprawdzić zawartość holocronu a Kenji wyruszył na swoja rodzinna planetę.

Okazało się, że w holocronie zapisane są nauki Darth'a Krayt'a, w których Lord Sith wprowadza nowy porządek i rezygnuje z Zasady Dwóch, Darth'a Bane'a i wprowadził Zasadę Jednego. Polgała ona na tym, że jeden Sith zostaje Mrocznym Lordem i pod sobą wilu Sith a nie tylko jednego ucznia.
Zmęczony Nox, po przeglądaniu holocronu postanowił położyć się spać. We śnie objawił mu się Darth Krayt i wyznaczył go na swego następcę. Przykazał mu aby znalazł sobie dwóch ludzi, którzy byli by Lordami, natomiast on sam miał zostać Mrocznym Lordem Sith. Nox zbudził się i zrozumiał, że już czas ruszać na Korriban. Wkrótce przyleciał Kenji. Nox mu o wszystkim opowiedział, po czym razem ruszyli na Korriban. W trakcie podróży Nox ćwiczył umiejętność błyskawicy, którą ulepszył i zapisał w holocronie Krayt.

GDZIEŚ W GALAKTYCE
-Nox chyba mamy problemy z prawym silnikiem! – krzyknął Kenji.
-Cholera, sprobuj utrzymać statek na prostej linii, a ja pójde sprawdzić co tam sie dzieje.
Nox udał się do komory slinika i gdy otowrzył pokrywe osłaniającą silnik, ogień buchnął i okaleczył twarz Nox'a. Ranny Sith doczołgał się do sali mdycznej i kazał sie opatrzyć robotom.
-Co on tam robi? - pomślał zdenerwowany Kenji – O! Korriban wreszcie. Musimy szybko wylądować.
Po awaryjnym lądowaniu Kenji udał się do sali medycznej. Tam zauwazył lżącego, opatrzonego Noxa.
-A więć tu zginąłeś.- roześmiał się Kenji
-To nie jest śmieszne- odarł Nox- gdyby nie moja moc to prawdopodobnie jużbym nie żył.
-Spokojnie, wyjdziesz z tego. Jesteśmy już na Korriban. Jak chcesz to możesz przejść sie po okolicy, a ja w międzyczasie spróbuje naprawić ten silnik. Bo jak mi sie nie uda to już nigdzie nie polecimy... chyba, że mają tu jakiś warsztat – powiedział rozweselony Kenji.
Nox ruszył na zwiedzanie dolimy Lordów. Dostał się do pomieszczenia, które wygłądało jak biblioteka, ale zamist książek wszędzie były holocrony. Nox zabrał sie do ich przeglądania. W pewnym momncie usłyszał glosy i agle pokazał mu sie duch. Był to Darth Krayt. Powiedział Noxowi i slecjalnym pomieszczeniu jakie przygotował dla swego następcy. Zaprowadził tam młodego Sitha. Było to małe pomieszczenie, w ktorym znajdował sie powieszony strój i księga. Krayt Wytłumaczył Noxowi, że stworzył zbroję podobną do jego ale znacznie lepsza, wyposażoną w artefakty podobne do tych jakie tworzyli starożytni Sith. Nox ubrał zbroję wraz z czarną peleryną. Ogarnęła go niesamowita moc. Wyczuwał wszystkie istosty jakie były w jego pobliżu na tyle dokładnie, że był w stanie określić dokładnąilości medichlorianów jakie się w nich znajdowały. Wyczuwał Kenjiego i kogoś jeszcze, równie potężnego, ale szybko o tym zapomniał ponieważ duch mówił dalej.
-Gdy tworzyłem, tą zbroję coś kazało mi przygotować także maskę. Nie wiedziałem po co ani dlaczego ale zrobiłem ją. - powiedział Krayt i pokazał Noxowi miejscie, w którym znajdowała się czarna maska. Nox załozył ją. Dzięki niej odrazu opanował moc ofiarowaną przez zbroję.
-Teraz rozumiem...- wyszeptał duch. - Jest tu także księga – ciągnął dalej- nazwałem ją Dzinnikiem Ustaw. To własnie w niej spisywałem wszystkie prawa jakie zostały uchwalone. Teraz nadszedł czas, abyś Ty kontynuował moje dzieło.
Nagle duch zniknął a do pomieszczenia wbiegł Kenji z włączonym mieczem świetlnym.
-Kim jesteś?! - krzyknał Kenji
-To ja! Nox.- powiedział Mroczny Lord.
Kenji spojrzał w żółte oczy postaci i rozpoznał oczy Noxa. - Tak widzię, niesamowita moc – powiedział Kenji. Uklęknął i powiedział – Przysięgam Ci służyć Panie.
Dwaj Sith wrocili na statek gdyż wyczuli, że ktoś leci w ich stronę...

Natomiast Dorian wcześniej słysząc o pewnym potężnym Sith, genialnie władającym mocą, zwanym Lordem Nihilus’em postanowił znaleźć jedyna pozostałość po nim – jego kościaną maskę. Podążając tak jak podpowiadała mu kumulująca się w nim ciekawość wspierana przez moc, udało odnaleźć mu się stary zniszczony statek dryfujący w przestrzeni kosmicznej w pobliżu Telos IV. Był to wrak Ravagera – ten, którego używał mroczny Lord. Dorian wchodząc na pokład czuł dziwne przebłyski mocy, jakiej nigdy dotąd nie odczuwał. Idąc ku jej źródłom znalazł maskę Sitha. Wraz z jej nałożeniem ogarnęła go wielka, wręcz przytłaczająca moc.. Na początku poczuł strach, próbował się od tego oderwać i zdjąć ją jak najszybciej, gdyż obrazy, które wykreował jego mozg, gdy miał założoną maskę rujnowały cały jego dotychczasowy światopogląd... Szybko zerwał ja z własnej twarzy i zastanawiał się nad tym co widział.. Zobaczył cały życiorys Nihilus’a, jego poszukiwanie mocy, jego ciekawość i żądzę znacznie większą jaką mógł sobie wyobrazić. Jedynym czynnikiem, który ograniczał dawnego lorda byli Jedi. Tacy jak ci, którzy teraz go uczyli. Uświadomił sobie, że mocy trzeba oddać się całkowicie i nie bać się konsekwencji z tym związanych. Przypatrując się połyskującej masce zrozumiał, że to jest jego przeznaczenie. Założył ją ponownie i przyjął pełnię mocy taką, jaką dysponował Lord Nihilus.

Kolejnym punktem podróży młodego Dark Jedi była planeta, o której bardzo dużo opowiadał Shado Vao. To właśnie tam, na Ossus po raz ostatni, w 130 roku ABY Sith byli potęgą. Prowadzony mocą, która w niego wstąpiła po założeniu maski Nihilus’a bez problemu znalazł grobowiec jednego z równie mrocznych Lordow – Dartha Nihl’a. Duch owego potężnego Sitha pojawił się przed nim i wyznaczył go na swojego następcę, siejacego postrach nad całą galaktyką. Jako znak tego do czego byl przeznaczony mlody mroczny Jedi wielki Lord wskazał miejsce, gdzie znajdował się jego unikalny miecz świetlny. Było to coś w rodzaju staffa który z jednej strony miał ognisto czerwone ostrze, a z drugiej okrągłe zakończenie. Dorian przyjął go z radością i natychmiast pozbył się samodzielnie wykutego miecza w Akademii, niszcząc go za pomocą mocy. Wtedy Darth Nihl zwrócił się do nowego Lorda Sith, oznajmiając, iż płynie w nich ta sama krew, jednak on jest przeznaczony do tego by zwyciężać i nigdy nie zaznać porażki. Dorian, będąc gotowy do stworzenia nowej potęgi Sith wyruszył na Korriban – ostateczny cel podróży.

Podczas lotu autopilotem w hiperprzestrzeni Lord miał dziwny sen. Śniło mu się jakieś dziecko rasy Nagai, po które przyszli zakapturzeni ludzie. Rozmawiali z matką tego dziecka, po czym ona z płaczem oddała je im. Ostatnim momentem tego snu był przebłysk kobiety wiszącej na sznurze.
Dorian obudził się zlany potem, czuł w sobie moc jak nigdy wcześniej... i chciał zemsty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorian dnia Czw 23:25, 31 Sie 2006, w całości zmieniany 4 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dorian
Dark Lord of the Sith
Dark Lord of the Sith



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 3074
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 21:47, 01 Lip 2006    Temat postu:

Coruscant – Akademia Jedi.
W tym samym czasie Remix opowiedział o wszystkim mistrzowi Shado Vao. Niestety ostateczny cel podróży dwóch młodych uczniów prysł w jego umyśle, jak bańka mydlana. Mistrz Jedi przyjął te wiadomości spokojnie, lecz wyraźnie można było wyczuć w nim strach. Shado Vao zdobył się wreszcie na ruch, jakim było zebranie kilku pozostałych uczniów, którymi byli Lager, Remix i Acoon i wyruszenie w poszukiwaniu zbiegłych Jedi. Mistrz nie wiedział, iż w tym momencie byli oni już w pełni ogarnięci ciemną stroną mocy.

Korriban.
W momencie, gdy Dorian dotarł na miejsce okazało się, że Nox już tam był a Kenji wraz z nim zagłębiał tajniki ciemnej strony mocy. Wszyscy troje postanowili stworzyć nową potęgę Sith i obwołali się Lordami. Na ich czele stał Nox.
Rok później podczas, gdy Trójca nowych Lordów odbudowywała na Korriban dawną potęgę Sith, Shado Vao przemierzał galaktyke w ich poszukiwaniu, aż w końcu wylądował na tej pradawnej planecie. Odczuwając wielką moc przestraszył się i pierwszą osobą, która postawiła swoją stopę na Korriban był jego najlepszy z pozostałych uczniów – Remix. Za nim wyszedł Shado Vao, a następnie Acoon wraz z Lagerem.
Momentalnie pojawili się przed nimi trzej Lordowie, którzy już od dawna wyczuwali zbliżających się Jedi.
- Co wyście narobili?! – wykrzyknął z drżeniem w głosie Shado Vao.
- Poznaliśmy prawdę. – rezolutnie odpowiedział Lord Nox.
- Zdajecie sobie sprawę z tego jak wiele cierpienia i zła ściągniecie na wszelkie życie poprzez takie zachowanie?
- A ty zdajesz sobie sprawę z tego jak wiele tajników mocy ukrywacie przed światem? – skontrował argument Mistrza Jedi Darth Dorian.

Shado Vao zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowią Sith dla Jedi włączył swój miecz świetlny i właśnie w tym momencie przez jego ciało przeszedł niewiarygodnie silny ból. Nagle miecz wraz z całą jego ręką opadły na piaszczystą ziemię Korriban, a z tumanów kurzu dało się dostrzec kobiece kształty i charakterystyczne dla Twi’leków lekku. W umysłach wszystkich zabłysła myśl, iż jest to lewa ręka Lorda Krayt’a, Darth Talon, jednak, jak się później okazało, była to Peticle, jedyna uczennica sławnej Lady of the Sith. Nox nie zwracając na nią specjalnej uwagi dokończył dzieła, wykańczając Shado Vao za pomocą piorunującej fali mocy. Troje Padawanów, którzy byli wraz z Mistrzem w tej chwili zupełnie się pogubili. Remix rzucił się na Noxa jednak od razu zawisł w powietrzu będąc duszonym przez Doriana. Mimo to Kenji stwierdził, iż młodzi Jedi mogą się nam przydać i nie powinno się ich od razu zabijać. Wtedy, jakby zauroczeni wszyscy trzej Jedi ukorzyli się przed ciemną stroną mocy i postanowili służyć Lordom, natomiast tajemnicza Peticle zdecydowała się przybliżyć reszcie swoją historię.
- Byłam apprentice’m Darth Talon, jednak została ona zabita przez Shado Vao. Właśnie dlatego tak bardzo ogarnęła mnie chęć zemsty jak tylko go zobaczyłam. Żyje tu na Korriban i czekam na odrodzenie Sith. Od czasu kiedy tu wylądowaliście przyglądam się waszym działaniom i coraz bardziej się do nich przekonuję. Jednak póki co nie mam zamiaru się z wami zbytnio spoufalać, bo byliście Jedi i nie wiem czy można wam ufać...
- Nie jesteśmy Jedi, odnawiamy potęgę Sith. – odpadł na to Dorian.
- Zdaję sobie z tego sprawę, będę wam pomagać, lecz jak na razie z dystansem. A teraz pozwólcie, że udam się do moich komnat... – i w tym momencie Peti zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorian dnia Czw 23:42, 06 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dorian
Dark Lord of the Sith
Dark Lord of the Sith



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 3074
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 21:47, 01 Lip 2006    Temat postu:

Rok później Sith Academy na Korriban została odnowiona i gotowa na przyjęcie pierwszych Apprentice’ów, a kontaktu z Jedi już nie było...
- Musimy rozszerzać potęgę Sith i znaleźć nowy potencjał. – stwierdził Lord Nox.
- Może byśmy się rozdzielili i polecieli szukać wybitnych postaci? – zaproponował Kenji.
- Tak... to byłby dobry pomysł... kto jest chętny na takie przedsięwzięcie? – padło pytanie z ust Mrocznego Lorda
- Ja jestem chętny! Chcę jak najbardziej rozszerzyć nasze wpływy! – natychmiast zerwał się Remix, który wraz z przejściem na ciemną stronę mocy zmienił imię na Revix. Był to ambitny Dark Jedi, który pragnął pokazać całemu światu swoją potęgę. Mimo młodego wieku posiadał białe – siwe włosy, możliwe, iż któryś z jego przodków nie był rasy ludzkiej. Przez mijający rok pilnie uczył się pod okiem Lorda Kenjiego i jego technika walki mieczem (co ciekawe klinga miecza była tak samo biała jak jego włosy) oraz mocą osiągnęła zatrważający poziom.
- W takim razie powinniśmy się rozdzielić i wyruszymy w różne strony galaktyki. –spuentował Nox.
- Ja wraz z Lagerem i Acoonem zostaniemy na Korriban by dalej opanowywać tajniki mocy. – zadecydował Dorian.
Wkrótce wyruszyli tak jak zdecydowali. Nox na Tatooine, a Revix na Ossus. Reszta została na Korriban Lager i Acoon pilnie wspólnie trenowali pod okiem lorda Kenjiego i zgłębiali tajniki mocy zachowane w pradawnych holocronach Sith, natomiast Dorian uczył się walczyć tak jak Sith ery Legacy, których najbardziej pamiętała Peticle. To ona pokazała mu jak używać unikalnego miecza Dartha Nihla. Ponadto ulepszył go dodając drugie ostrze. Dzięki temu ów saber mógł funkcjonować również jako staff. Sama Peticle była mistrzynią walki mieczem z podwójnym ostrzem jednak cały czas trenowała normalnym mieczem, który wcześniej należał do Darth Talon.

Tatooine rok 177 ABY
Nox już od tygodnia szukał na Tatooine osób wrażliwych na moc, jednak okazało się, iż planeta, na której urodził się Darth Vader przestała mieć cokolwiek wspólnego z Jedi i Sith. Pałętając się bezcelowo po wielkim hangarze i snując już plany o wizycie na Dantooine i wyładowaniu swojej złości na ruinach starej Jedi Academy. W tym momencie poczuł drgania mocy, wyszedł przed hangar i zobaczył zabraka o unikalnej czerwonej skórze takiej jak u Dartha Maula wraz z inną postacią rasy ludzkiej o dziwnych cechach rzadkiej rasy shade, która ponoć wyginęła miliony lat temu. Używając mocy postanowił przysłuchiwać się ich rozmowie.
- W końcu znajdziemy ciało Maula. Obi – Wan musiał je gdzieś ukryć. Tak podają wszystkie przekazy. – powiedział zabrak. Widać było w nim wielką fascynację tym Sithem.
- Ale ty się tym przejmujesz... dałbyś już spokój.. przecież masz jego miecz. Udało ci się go naprawić i znowu działa jako staff i nawet można go rozdzielić w dwa single maniaku... – podsumował jego działania pół człowiek – pół shade. Nox odczuwał właśnie wokół niego drzemiące, gigantyczne pokłady ciemnej mocy. W końcu oczywistym było, iż shade’s genialnie się nią posługiwali, szczególnie w walce.. i właśnie to doprowadziło do ich całkowitego upadku.. walki między sobą.
- Nie no lepiej szukać tych twoich pradziadów Shadow, którzy wybili się lata temu.. to, że masz w sobie krew rasy shade nie znaczy jeszcze, że będziesz potężniejszy niż Vader i Luke razem wzięci. – skontrował temperamentny zabrak.
- Dobra już skończ z tym przekrzykiwaniem się. Dobrze wiesz, że razem możemy zdziałać więcej niż osobno. Lepiej teraz udajmy się to jakiejś ciekawej kantyny a potem wyruszymy w dalsze poszukiwania. Mam nadzieję, że nasz statek nie rozleci się od tego ciągłego latania. – podsumował osobnik o imieniu Shadow.
Lord Nox pod osłoną mocy, która czyniła go niewidzialnym zaczął ich śledzić. Wnioskując z ich rozmowy można było stwierdzić, iż są naprawdę zafascynowani Ciemną Stroną mocy. Z każdą chwilą bardziej przekonywał się o tym jak dużo mogliby wnieść w szeregach odradzających się Sithów na Korriban, jeśli tylko odpowiednio by się ich nakierowało. Gdy zabrak o imieniu Junshi, jak wynikało z rozmowy w kantynie, oraz Shadow wychodzili z budynku nagle Nox pojawił się przed nimi.
- Widzę, że interesuje was Ciemna Strona Mocy, ale jakoś sami nie potraficie jej zrozumieć i wykorzystać...
- A ty kim jesteś, żeby nas pouczać? – odburknął Junshi.
- Jestem tym, kto może zrealizować wasze sny o potędze. – wyjaśnił im Darth Nox ukazując w ich umysłach widok Akademii Sith na Korriban.
- Jesteście zwykłymi upadłymi Jedi. Były takich setki i każdy w końcu gubił się w swoich własnych oczekiwaniach... – sceptycznie odparł Shadow.
- Ale nie każdy z nich został wyznaczony do tego przez pradawnych Sithów... Zresztą jeśli nie chcecie się o tym przekonać to wasza strata.. – urwał Nox i odwrócił się od nich.
- Poczekaj! – krzyknął za nim młody zabrak. – Myślę, że moglibyśmy się dogadać. Możemy być pomocni przy odnawianiu potęgi Sithów, jeśli wy nam pomożecie osiągnąć nasze cele... Ja chcę znaleźć ciało Maula, a Shadow umieć panować nad mocą tak jak jego przodkowie.
- Ciało Maula zostało całkowicie zniszczone Junshi i raczej go nie odnajdziesz jednak w holocronach na Korriban są zawarte przekazy o jego naukach jakie pobierał o Sidiousa. Te mogę Ci dać, gdyż dla mnie są już bezużyteczne. A sam Shadow od kogo się nauczy posługiwać mocą jak nie od nowych Lordów Sith? Potencjał to nie wszystko... trzeba się nauczyć go wykorzystywać. Każdy diament trzeba oszlifować.
W taki właśnie sposób, na zasadzie wzajemnej współpracy Junshi i Shadow postanowili dołączyć do szeregów oddziału Sith i razem z Noxem udali się w powrotną podróż na Korriban. Natomiast w tym samym czasie Revix szukał pierwszego apprentice’a.

KORRIBAN
Po powrocie na Korriban Nox oprowadził Junsiego i Shadowa po wszystkich budynkach i pokazał im plac budowy nowej cytadeli połączonej z grobowcem Ragnosa. Nox kazał im rozpoacząć trening, sam udał się do swego statku.
-Już czas odwiedzić starego Black'a.-pomyślał po czym wsiadł do statu i poleciał na planetę Godish.

PLANETA GODZISH
Nox wszdł do komnaty tronowej i przywitał się z królem.
-Jak zdrowie dziadku Razz – powiedział z uśmichem.
-Jakoś się trzymam – odparł Black po czym dodał – Twoja moc niesamowicie wzrosła prawie Cie nie poznałem.
-Przylciałem po Twego syna – powiedział Nox.
-Znakomicie, Adamigo jest już gotowy. Nauczyłem go wszystkiego czego potrafie, jednak to wciąż mało, ale Adamigo jest zdolnym uczniem i powinien Ci się bardzo przydać.
-Oczywiście, że tak. Poślij po niego. - odparł Nox
Po chwili do sali tronowej wszedł młodzieniec odziany w czarny płaszcz. Głowę miał przykryta ciemnym kapturem. Podszedł do Noxa, uklęknął i powiedział:
-Panie, przysięgam Ci służyć, gotów jestem wykonać każdy, Twój rozkaz i obiecuję Cie nigdy nie zawieść. - powiedział Adamigo
-Znakomicie. Jesteś jeszcze młody. Jeśli wkrótce zaczniesz trening to w przyszłości będziesz poteżym Sith. - powiedział Nox . - Ruszajmy...musimy zwerbować jeszcze wiele osób. - dodał.
Nox i Adamigo pożegnali się z królem planety Godzish i polecieli z powrotem na Korriban.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorian dnia Czw 8:54, 06 Lip 2006, w całości zmieniany 3 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dorian
Dark Lord of the Sith
Dark Lord of the Sith



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 3074
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 13:20, 05 Lip 2006    Temat postu:

Ossus – grobowiec Darth’a Krayta. w tym samym czasie.
Revix dotarł na Ossus z założeniem, iż znajdzie tam jakiegoś zdolnego apprentice’a. Od masakry w 130 roku ABY miejsce to stało się celem wielu fanatyków ciemnej strony mocy. Przeczucia ambitnego Dark Jedi sprawdziły się. Jak tylko wylądował na poniszczonej planecie, która wręcz ociekała krwią wielu Jedi i Sith poczuł silne drgania mocy. Kierując się za nią dotarł do pewnej jaskini. Wodzony ciekawością i kumulującą się mocą wszedł do środka. W blasku szalejących płomieni świec ujrzał postać klęczącą przed sarkofagiem. Wydawało się jakby moc wydzielająca się z grobu wstępowała w tego człowieka. Revix trochę się obawiał jednak w końcu podszedł do młodego człowieka przepełnionego mocą, a ten nagle wstał i odwrócił się do niego.
- Czego szukasz w grobowcu mojego przodka?! – wykrzyknął oburzony.
- Jak to przodka? Przecież to grobowiec Darth’a Krayta! – Revixa ogarnęło zdziwienie.
- Tak to był mój przodek, ale nie zamierzam Ci nic więcej tłumaczyć.
- A to dlatego tak swobodnie przepływa moc między grobowcem, a ... – i wtedy chłopak rzucił się na Revix’a wysuwając żółtą klingę swojego sabera. Dark Jedi szybko odparł jego atak używając jedynie mocy a następnie zaczął go dusić, a ten nie potrafił się uwolnić. W końcu Revix go puścił.
- Uspokój się bo to się może dla Ciebie źle skończyć... – ostrzegł go Sith.
- Tkwi w Tobie niesamowita moc.. – odpowiedział zafascynowany przodek Krayta.
- Mógłbym Cię tego wszystkiego nauczyć, ale najpierw wyjaśnij mi kim jesteś. – zaproponował Revix widząc w nim wielki zapał.
- Jestem Mastema. Do niedawna uczyłem się w Akademii Jedi na Coruscant, którą teraz prowadzi Cade Skywalker.
- Cade? Przecież to stary dziadek i wydawało mi się, że porzucił trening mocy..
- Po śmierci Shado Vao wrócił i objął przewodnictwo nad Akademią. Pewnego razu powiedział mi, że tkwi we mnie wielki potencjał i powinienem być ostrożny w realizowaniu go. Jednak nie wyjaśnił nic więcej. Sam postanowiłem odszukać wszystkich odpowiedzi udając się do biblioteki Jedi i tam odkryłem, iż moim przodkiem był Krayt.
- Chodź ze mną, a pokaże Ci jak wykorzystać moc – uśmiechnął się Revix i odwrócił idąc w kierunku wyjścia.
Wiedział, że Mastema podąży za nim i wiedział, że właśnie znalazł swojego Apprentice’a. Razem udali się na Korriban, a treningi zaczęli już na pokładzie statku.

Korriban
Revix wrocil wraz z swoim nowym uczniem. Zdąrzyli akurat na otwarcie Cytadeli Noxa.
-Teraz gdy mamy już swoja sidzibę możemy zacząć pełną rekrutację. - powiedział wszystkim Nox.
Postanowiono, że jest jeszcze zbyt mało Sith, żeby każdy mogł wyruszyć w poszukiwaniu nowych talentów, dlatego na chetnego zgłosił się Kenji.Postanowił on wyruszyć na Onderon.

Kilka dni później, na planecie Onderon

Kenji wędrował po całej planecie poszukując postaci wrażliwych na moc. Pewnego wieczora wstąpił do kantyny napić się czegoś i tak usłyszał o znakomitym człowieku, który zabijał potwory. Kenji pomysłał, że ktoś taki przydałby sie akademii. Spytał jednego z miejscowych pijaczków co to za łowca i czy napwdę jest taki dobry jak wszyscy mówią. Pijaczek opowiedział mu historię łowcy. Otóż gdy był małym chłopcem bawił się z kolegami w żołnierzy i podczas jednej z zabaw wpadł do miejskiego ścieku. Dzieci bały się kary bo myślały, że zostaną oskarżone o wrzucenie rówieśnika do ścieku, dlatego nikogo o tym nie poinformowały. Ów chłopiec nie miał żadnej rodziny więc nikt go nie szukał. Ścieki wpadały do rzki, która płyneła przez dżunglę. Mały chłopiec jakoś wydostał się na brzeg. Nikt nie wie jak udało mu się tam przeżyc tyle lat. Inni łowcy mówią, że to zasługa jakiegoś amuletu, który chłopiec znalazł gdzieś w puszsczy. Podobno miał on odstraszać potwory. Pewnego dnia łowcy znaleźli małego chłopca gdzieś w lesie. Postanowili go przygarnąc i wychować na łowcę. Z biegiem lat stawał sie on coraz to lepszym i doskonalszym łowcą. Był na tyle dobry, że sam wybił większość najgroźniejszym potworów na Dxun.
-Ciekawe... - powiedział Kenji. - Wiesz może gdzie mogę go znaleźć?
-Prawdopodobnie jest Dxun i kończy swoje dzieło. - odpowiedział pijak.
Kenji natychmiast udał się do swojego statku i poleciał na Dxun. Zaraz jak wysiadł poczuł ogromne wibracje mocy. - O co tu chodzi? - pomyślał. Skoncetrował i natychmiast zlokalizował źródło mocy. Poleciał tam jak najszybciej. Zauważył jak łowca walczy z wiloma potworami. Jego prędkość i reflex były znakomite, jakby nienaturalne. Kenji postanowił poczekać, aż łowca skończy swój pojedynek.

Kilka minut później
Łowca stał pomiędzy trupami potworów. Nagle zza krzaków wyszedł Kenji.
-Witaj łowco, jestem Kenji.
-My jesteśmy Niedzwiedz – odparł łowca- czyżbyś był Jedi? Zauwazyliśmy Twój miecz świtlny gdy wychodziłeś zza krzaków.
- Niesamowite... - pomyślał Kenji. - Przecież odsłoniłem płaszcz tylko na sekundę, jak on mógł to zauważyć, skoro nawet nie potrafi normalnie mówić?
-Przybyłem tu aby zaoferować Ci współpracę. I nie jestem jedi. Jest sith, a to zasadnicza różnica ale nie będę Ci teraz tego tłumaczył. - powiedział Kenji.
-Nie musisz, czytaliśmy o was. - odparł Niedzwiedz – Z przyjemnością bedziemy służyć ciemnej stronie mocy. - gdy łowca wypowiadał te słowa jego amulet zaświecił się na czerwono.
-Dobrze, udajmy się więc na pokład mego statku- powiedział Kenji – -Mógłbyś mi wytłumaczyć, czemu mówisz w liczbie mnogiej?
-To proste...Mowię za siebie i mój amulet. - powiedział Niedzwiedz
-Ciekawe – pomysłał Kenji
Po chwili oboj znaleźli się na statku.
-Pozwól, że zbadam Twoją krew. Chcę sprawdzić czy jesteś wrażliwy na moc. - oznajmił Kenji
Niedzwiedz zgodził sie na badanie. Okazało się, że ilość medichlorianów jaką posiadał łowca była bardzo duża, a już w ogóle jak na łowcę.
-Czy mogę zobaczyć Twoj talizman? Tylko na chwilkę. - powidział Sith.
Nidzwiedz dał Kenjiemu amulet. Lord Sith odrazu spostrzegł, że to jeden z zagubionych holocronow, prawdopodobnie tych starożytnych. Wytłumaczył Niedzwiedziowi czym jst jego amulet i powidział, że prawdopodobnie to dzięki niemu łowca posiadł taki reflex i siłę. Kenji poprosił go aby Niedzwiedz pozwolił mu zbadać zawartość holocronu. Gdy tylko Sith go otworzył, ogarnęła go moc oraz chęć niszczenia i zabijania. Zamknął holocron, gdyż go przeraził. Postanowił, że będzie trenował Niedziwiedzia bez amuletu i użyje go gdy ten bedzie gotowy.
Podczas powrotu na Korriban Kenji trenował Niedzwiedzia. Jako, że ten okazał się zdolnym uczniem to postanowił użyć holocronu zanim dotrą na Korriban. Gdy Niedzwiedz znów załozył holocron ogarnła go moc jakiej nigdy wcześniej nie czuł. Również moc Kenjiego wzrosła. Teraz oboje byli powiązani z amuletem. Przelatywali akurat koło małej planety Aduba-3. Wylądowali w małej stoczni i wysiedli ze statku.
-Nadszedł czas, aby sprawdzić co potraficie moi uczniowie.- powiedział głos w głowie dwóch Sithów.
Tak, mój Panie – powiedzieli jakby zahimnotyzowani dwaj Sith.
Po chwili właczyli swe miecze świetlne i ruszyli przed siebie zabijając każdego kto stanał na ich drodze...

W MIĘDZYCZASIE NA KORRIBAN
-Panie czujniki wykryły statek lecący w naszą stronę – powiedział Adamigo do Doriana.
-Tak wiem..czuję żę na pokładzie jst postać czuła na moc. - odpowiedział Dorian.
-Jedi? - spytał Adamigo.
-Wątpię, żeby jaki kolwiek Jedi był na tyle głupi, żeby lecieć tutaj samotnie. - powidział Dorian.
-A więc czas przywitać gościa. - powiedział Adamigo.
- Czy mam iść po Noxa? - spytał młody Sith. - Nie ma takiej potrzeby, om zgłębia tajniki mocy. Nie należy mu teraz przeszkadzać – odparł Dorian.
Po chwili na pustyni wylądował statek. Wyszła z niego kobieta rasy twi'lek
- Wyczułam wibracje mocy w okolicy tej planety i musiałam przylcieć. - odparła kobieta – nazywam się Asia i przybyłam tu aby służyć i zostać Sith. Pragnę pomóc wam odbudować dawną potęgę.
-Już ją lubię- powiedział z radością Adamigo
Dorian przy pomocy mocy przejrzał umysł kobiety i zorientował się , że mówi prawdę. Po chwili powiedział:
- Witaj oczywiście możesz do nas dołączyć. Wkrótce zaczniesz swój trening. Adamigo wskaż jej komnatę, w której zamieszka. - powiedział Dorian
-Tak Panie – odpowiedział Adamigo i poszedł wraz z Asia do cytadeli.

Dzień później na Aduba-3

Wybiliśmy cała planetę w jeden dzień – powiedział Kenji
-Ciągle nam mało, oni w ogole nie byli wyzwaniem – odpowiedział Niedzwiedz
-Masz rację, ruszajmy na Korriban tam bedzie ciekawiej- powiedział z uśmiechem Kenji
Wsiedli na statek i udali się w stronę Korriban

Korriban kilka miesięcy później
-Panie Kenji przyleciał z nową osobą. - powiedział Junshi do Noxa.
-Znakomicie, poślij po Doriana i resztę ludzi, w końcu jesteśmy w komplecie. - powiedział Nox
Gdy Ci szli w stronę londowiska dwaj Sith, którzy przed chwilą przylecieli, ogarnięci mocą amuletu wysiedli ze statku. Na swej drodze spotkali Asię.
Witaj Lordzie, dobrze, że jesteś juz w domu. - Powiedziała Asia kłaniając sie Kenjiemu.
-Jestem Asia gotowa do twych usług Panie. - dopowiedziała
-Doprawdy?- spytał się z przerażającym uśmiechem Kenji – Stawaj do walki! - krzyknął
-Słucham?! - odpowiedziała Asia
Nagle Kenji i Niedzwiedz staneli po jej lewej i prawej stronie. Asia dobyła miecza lecz nie wiedziała, w którą stronę sie odwrócić. Nie była przygotowana na coś takiego, w akademii sith uczono młodych adeptów dopiero walki z jedna osobą. Niedziwedz właczył swój miecz, więc Asia odwróciła się w jego stronę. Wtedy Kenji właczył także swój miecz i razem z łowcą rzucili się na kobietę. Walka nie trwała długo. Po chwili Asia, a raczej jej kawałki upadły na piasek.
-Miało być ciekawiej, a my nie widzimy żadnej różnicy...czy zabijamy wieśniaków i dzieci czy jakiegoś Sith. Wszystko wydaje się tak samo łatwe – powiedział z pewnościa w sobie Niedziwiedz.
-Spokojnie przyjacielu, zaraz będzie ciekawiej. - odparł Kenji
Wkrótce przyszedł Nox i reszta klanu.
-Cóż to znaczy? - spytał Nox.
-Posiadliśmy siłę.- Powiedział Kenji- teraz możemy wybić cały wszechświat. HAHAHAHA – roześmiał się.
-Oni sie są sobą.- zauważył Revix.
Nagle Niedzwiedz rzucił się na Junsheigo. Na pomoc Junshiemu ruszył Remix i Shadow. Razem walczyli z Niedziwiedziem. Lecz ten był na tyle szybki, żeby parować każdy ich atak.
Również Adamigo i Maroo chcieli rzucić się na oszalałych Sith ale Nox im zabronił. Wkrotce przybył Dorian. Szybko zorientował się co się stało. Nox i Kenji już walczyli. Również Kenji był na tyle szybki ze Nox nie mógł go zranić. Do walki dołaczył się Dorian. Walczyli tak kilka godzin bez żadnego rezultatu.
- To ten amulet to on daje im tą moc- zauważył Dorian.
Nox natychmiast odepchnał Kenjiego i skoczył w stronę Niedzwiedzia. Shadow zauważył, że Nox nadchodzi i postanowił to wykorzystać. Zaczał dusić Niedziwdzia. W międzyczasie Nox zwinne machnał mieczem i amulet spadł na ziemię.
Nieeeeee!!! - krzyknął Niedzwiedz i Kenji
Junshi szybko przeturlał się i ostrzem miecza zniszczył amulet. Gdy tylko amulet przestał istnieć Niedziwiedz i Kenji stracili przytomność i runęli na ziemię.
Nox podszedł do nich dotknał ich i powiedział:
Żyją, ale są jakby w zawieszeniu. Potrzebne bedą kryształy mocy. Natknąłem sie na taki przypadek przeglądając jeden z holocronów. Wiem jak im pomóc. Junshi , Shadow ruszajcie na Ziost. Tam ukryte są kamienie mocy. I przynieście mi je.


KORRIBAN
Junshi i Shadow natychmiast udali się do hangaru. Spakowali wszystkie niezbędne rzeczy i wsiedli na statek.
- Hm… gdzie my w ogóle znajdziemy te 3 kamienie mocy. – powiedział Shadow.
- Spokojnie… - odpowiedział Junshi. – Przeszukiwałem naszą bazę danych i przy pomocy komputera udało mi się ustalić prawdopodobne miejsca, w których mogą znajdować się kamienie. – dodał Junshi.
- Mogą się znajdować? A więc nie mamy pewności? – spytał się Shadow.
- Dane w holocronach zostały zapisane dawno temu… Nie mamy pewności, że nikt w międzyczasie nie ukradł lub nie przeniósł kamieni – powiedział Junshi
- Hm… w takim razie ruszajmy jak najszybciej…przed nami długa droga – odparł Shadow.

PRZESTRZEŃ KOSMICZNA

- No dobrze to na jaką planetę lecimy najpierw? – spytał się Shadow.
- Myślę, że Cię to ucieszy, bo najpierw polecimy na Dalgoni. – odpowiedział z uśmiechem Junshi.
- Dalgoni?! – krzyknął Shadow. To planeta mych przedków… po tym jak nasza rasa wyginęła planeta rządzą Pyronese Dragons. Walczyliśmy z tymi stworami od wieków. To przez nich moja rasa i nasza potęga upadła. Możemy mieć z nimi problemy. Te stworzenia mają skrzydła i bardzo szybko się przemieszczają. Kiedyś gdy moi przodkowie ich podbijali i niszczyli ich wioski to niedobitki odlatywały i leciały gdzieś przez góry by na nowo założyć osady i się rozmnożyć.
- Hehehe – roześmiał się Junshi. – Spokojnie, damy rade robalom. – dodał.
- To nie są jakieś tam robale Junshi… - powiedział zdenerwowany Shadow. – One rozwinęły swoja cywilizację. Gdzie dokładnie ma być pierwszy kamień.
- Hm… z moich danych wynika, że musimy lecieć do największej świątyni Twych przodków. - Tam znajdziemy kamień. – powiedział Junshi.
- No dobrze, z odrobiną szczęścia nie zostaniemy zauważeni. – powiedział Shadow.

Kilka dni później. Na planecie Dalgoni.

Statek wylądował na bagnach na planecie Dalgoni. Dwóch Sith wysiadło. W gęstej mgle nie było nic widać.
- Cholera…jak wy mogliście tu mieszkać? Nie dość, że śmierdzi to jeszcze nic nie widac! – powiedział Junshi.
- Jak byś nie zauważył mój przyjacielu to moja rasa różni się nieco od Twojej. My nie czujemy zapachu tak jak Ty. My czujemy moc. Chodź. Wyczuwam, że jesteśmy blisko świątyni. – powiedział Shadow i ruszył w północną stronę.
- Naprawdę? Ja może nie wyczuwam obecności tej świątyni ale za to moje urządzenie namierzające tak. Hehehe – roześmiał się Junshi.
Po krótkiej drodze po bagnach dwóch Sith stanęło przed murami świątyni. Okazało się, że mury świątyni były tylko miejscem obrony. Dalej było trzeba iść jeszcze 5 km. Zanim dwóch wojowników ujrzało prawdziwą świątynię. Przekroczyli oni bramę w murze, która była nienaruszona , tak jak cały mur.
- Mówiłeś, że stworzenia , z którymi walczyliście miały skrzydła. – powiedział Junshi – To po jaką cholerę budowaliście mury obronne skoro wasi przeciwnicy mogli nad nimi swobodnie przelecieć? – spytał się rozweselony Junshi.
Shadow odparł, że na bagnach mieszkało wiele innych stworzeń, które mogły zaatakować świątynię. Oczywiście rasa Shaw bez problemu by sobie z nimi poradziła ale wolała postawić te mury aby nie przejmować się jakimiś tam stworami z bagien.
Dwaj wojownicy przeszli kolejną bramę i weszli na ogromy plac.
- Jesteśmy już blisko – szepnął Shadow.
- Wiem – powiedział Junshi i się uśmiechnał – Dokładnie 1 km i 23 m dzielą nas od świątyni. – Junshi uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Nie za bardzo szpanujesz tym urządzeniem? – spytał się Shadow.
- Hehehe może odrobinę – roześmiał się głosno Junshi.
Nagle usłyszeli jakiś dźwięk przed sobą. Zaraz potem za nimi słyszeli jak kilka kamyków spadło na chodnik, którym właśnie weszli.
- Coś mi się wydaje, ze nie jesteśmy tu sami. – powiedział Junshi.
- Zgadza się – odparł Shadow.
Dwóch Sith stało na środku placu. Otoczeni byli gęstą mgłą. Nic nie widzieli. Natychmiast użyli mocy ( seeing).
- Dwóch się skrada od przodu – powiedział Shadow.
- Tak, do tego jeden po lewej i prawej stronie i trzech z tyłu. – odparł Junshi.
- Twoje umiejętności w posługiwaniu się mocą coraz bardziej mi się podobają. – dopowiedział Shadow.
Wojownicy właczyli swoje miecze świetlne. W tym momencie od przodu zaatakowało ich dwóch wojowników rasy Pyrenese Dragons. – Trzymaj się nisko ziemi, oni zaatakuja z powietrza, my zaatakujemy z kontry – szepnał Shadow.
Zza mgły wyleciały dwa smoki , w rękach trzymały broń przypominającą halabardy. Shadow kucnął i odskoczył w bok unikając ciosu jednego z przeciwników. Jednocześnie wypuścił wiązkę błyskawic która powaliła przeciwnika na ziemię. Shadow przeturlał się do niego i wbił mu miecz w tułów.
W międzyczasie na Junshiego rzucił się drugi z wojowników. Skutecznie odpierał ataki przeciwnika. Nagle włączył drugie ostrze swego miecza co bardzo zdziwiło wroga. Junshi wykorzystał tą chwilę i natychmiast zaatakował smoka odcinając mu głowę.
Do ataku ruszyli wojownicy, którzy obeszli Sith od tyłu. Było ich trzech. Junshi wykonał zwinnego bf’a i dwóch wojowników Pyrenese nawet nie zdążyło wzbić się w powietrze gdyż już leżeli na ziemi przecięci na pół. Trzeci z nich, który zdążył podlecieć wyżej gotował się do ataku na Shadowa ale ten używając mocy przyciągnął go do siebie. Smok padł na ziemię. Shadow zaczał go dusić. Stworzenie wydało z siebie jakiś dziwny dźwięk ale nagle zamilkło. Spojrzało w dół i zobaczyło miecz Shadowa wbity w swój tułów. Shadow puścił stworzenie, które padło martwe na ziemię.
- Nie mamy dużo czasu, on wezwał posiłki! – krzyknał Shadow.
Pozostało już tylko dwóch wrogich wojowników którzy rozpędzeni lecieli blisko ziemi gotowi do ataku na Sith. W jednej chwili Junshi i Shadow wyskoczyli, dwa stworzenia zderzyły się zbijając w siebie swoją broń.
Musimy się pośpieszyć. – powiedział Shadow. Dwóch Sith natychmiast zaczęło szybko biec w stronę świątyni (Speed).
- Są tuż za nami! – Krzyknął Shadow.
Ile? – zapytał się Junshi.
- Wyczuwam sześciu – odpowiedział Shadow.
Nagle Junshi zatrzymał się, włączył miecz i wyskoczył do tyłu jednocześnie szybko się obracając. Rozpędzone smoki nie zdążyły się zatrzymać i wpadły na atak Junshiego, który pociął ich na plasterki.
- Jestem pod wrażeniem – powiedział Shadow.
- A to ciągle nie wszystko – odparł Junshi i zaczął biec.
Dwóch Sith biegło w stronę świątyni. W pewnym momencie przekroczyli świecącą się linię, która zataczała koło wokół świątyni.
-Przestały nas gonić – odparł Junshi
- Tak, moc świątyni je odstrasza, ale nie wiem na jak długo, pośpieszmy się.
Wbiegli po schodach. Junshi biegł pierwszy, Shadow drugi. Nagle Shadow pociągnał Junshiego za ramię.
- Co robisz? Chcesz żebym spadł? – spytał się Junshi.
- Nie, ale tam nad drzwiami jest napisane, że tylko Shade może przejść przez te drzwi. – odparł Shadow.
- Wspaniale – powiedział Junshi.
- Ja wejdę do świątyni i poszukam kamienia, a Ty zostań tutaj i pilnuj wejścia. – powiedział Shadow.
- Chyba nic innego mi nie pozostaje. – odparł Junshi.
Shadow wbiegł do świątyni. Junshi usiadł przed wejściem i czekał. Po niecałej godzinie Shadow wyszedł z kamieniem.
- Znalazłem kamień mocy i holocron, w którym opisane są wszystkie tajniki mocy jakie znali moi przodkowie. Możemy ruszać dalej! – krzyknał Shadow.
- A co z tymi stworzeniami? – spytał się Junshi.
- Spokojnie, moc kamienia nie pozwoli im się do nas zbliżyć, przynajmniej na ten czas, który potrzebujemy aby dostać się na statek.
Wojownicy Sith użyli mocy (Speed) i pobiegli do statku. Po kilku minutach znaleźli się na statku i wystartowali.
- Znakomicie! Mamy już jeden kamień. – krzyknął Junshi. – Jeszcze tylko dwa.

PRZESTRZEŃ KOSMICZNA
- Teraz udamy się na planetę Ziost. Jeśli będziemy mieli dość szczęścia to znajdziemy ta dwa kamienie mocy i będziemy mogli wracać do domu. – powiedział Junshi.
- Znakomicie, ruszajmy jak najszybciej, nie możemy tracić czasu. Na Korriban czekająca nas. – odparł Shadow.

Planeta Ziost

Ta planeta jest po prostu idealna dla Sith – powiedział Shadow.
- Zgadzam się, na pewno znajdziemy tutaj kamienie mocy – odpowiedział Junshi.
-Myślę, że jakbyśmy się postarali to byśmy znaleźli więcej niż tylko dwa kamienie – dodał po chwili.

Mimo, że czuję tą cudowną moc jaka emanuje z tej planety, to muszę Ci powiedzieć, że coś tu jest nie tak. Myślę, że możemy mieć pewne kłopoty ze zdobyciem kamieni. – oznajmij Shadow.
Hm… też wyczuwam zaburzenia mocy…Coś jest nie tak – dodał Junshi.
Dwóch Sith ruszyli w stronę zabudowań przy których wylądowali. Weszli do pradawnych ruin i usłyszeli jak ktoś ze sobą rozmawia. Użyli mocy aby zlokalizować te istoty. Okazało się, że w środku ruin ktoś rozbił obóz. Shadow i Junshi podeszli jak mogli najbliżej. Podsłuchali kawałek rozmowy:
- Hahaha! Gdy przebudzimy Kalgratha to bez problemu zawładniemy galaktyką. – powiedział jeden z ludzi, którzy stali przy ognisku w obozowisku.
- Panie, ale jak chcesz zapanować nad jego mocą? Jak sprawisz by był po naszej stronie? – spytał się drugi człowiek.
- Dzięki kamieniom mocy uda nam się nad nim zapanować. Dwa kamienie są już umieszczone w komnacie, w której śpi Kalgrath. Teraz musimy tylko poczekać, aż znajdę zaklęcie w jednym z holocronów. – wytłumaczył dowódca. – Pilnujcie wejścia do komnaty, a ja spróbuję obudzić Kalgratha. – dodał.
Tak jest – wykrzyknęło dziesięciu żołnierzy.
Junshi i Shadow odeszli na chwilę od obozy by móc spokojnie porozmawiać.
- To niemożliwe, że chcą obudzić ostatniego Massassi. Jeżeli uda im się nad nim zapanować to możemy mieć problemy – powiedział Shadow.
Masz racje… trzeba ich powstrzymać. Możemy mieć pewne problemy. Zauważyłem, że mają miecze świetlne. To pewnie Dark Jedi. – odpowiedział Junshi.
Sith naradzili się jak zaatakować obóz. Junshi miał podejść od lewej a Shadow od prawej strony. Pod osłoną mocy Shadow szybko przedostał się na drugą część obozu i dał znak Junshiemu, że mogą zaczynać. Junshi wszedł sobie spokojnie do obozu i krzyknął. Większość strażników pobiegło zobaczyć co się dzieje. Czterech pozostało przy wejściu do komnaty. Shadow użył mocy aby strażnicy go nie widzieli i podszedł do nich. Zaatakował dwóch pierwszych. Jego miecz natomiast przeciął ich na pół. Pozostali dwaj odskoczyli. Jeden z nich wbiegł do komnaty. Drugi zaś włączył miecz i rzucił się na Shadowa. Walczyli jakiś czas. Shadow w końcu podniósł rękę i lekko zacisnął pięść. Strażnik zawisł w powietrzu. Jego miecz upadł na ziemię a on sam trzymał się teraz za gardło i próbował złapać choć odrobinę powietrza. Shadow rzucił w niego mieczem natychmiast go zabijając. Po zabiciu strażników pobiegł pomóc Junshiemu.
<w międzyczasie gdy Shadow walczył ze strażnikami>
Strażnicy natychmiast rzucili się na Junshiego. Sith wypuścił potężna wiązkę błyskawic z obu dłoni uśmiercając trzech strażników. Pozostała trójka zatrzymała się. Nie byli w stanie atakować. Strach ich sparaliżował.
-Heh…wyczuwam wasz strach głupcy. Jak mogliście myśleć, że jesteście w stanie pokonać prawdziwego Sith. – powiedział pewnie Junshi.
- Nie doceniasz nas! Giń! – krzyknęli strażnicy rzucili się na wojownika Sith.
Junshi wyciągnął miecz i uczynił trzy szybkie ruchy ręką. Miecze strażników padły na ziemię razem z ich dłońmi. Zaczęli krzyczeć z bólu.
- Jesteście żałośni. Kończmy to. – powiedział Junshi.
Włączył miecz i spokojnie zaczął iść w stronę rannych strażników. Ci chcieli uciekać ale gdy się odwrócili zobaczyli Shadowa, który wykończył ich swoim mieczem.
- Nie mamy czasu na zabawy Junshi! – krzyknał Shadow. – Ruszajmy do komnaty.- dodadł.
Dwóch Sith wbiegło do komnaty. Zobaczyli tam duży sarkofag, nad którym stał dowódca Dark Jedi. Po bokach sarkofagu stały kamienie mocy, które w tym momencie błyszczały na tyle mocno, że oświecały cała komnatę. Jeden ze strażników, który prędzej wbiegł do pomieszczenia, rzucił się na Junshiego, lecz ten odepchnął przeciwnika. Strażnik uderzył o ścianę i stracił przytomność.
- Przestań! - krzyknął Shadow
- Głupcy! Zaraz poznacie prawdziwą moc. Kalgrath zmiecie was w pył.
Nagle sarkofag zaświecił i otworzył się. Z jego wnętrza wyszła brązowa bestia. Stwór był ogromny i miał wielką paszczę.
-Haha! Teraz zginiecie! Zabij ich Kalgrath – krzyknął Dark Jedi.
Bestia nie posłuchała. Ryknęła przeraźliwie i złapała Dark Jedi. W jednej chwili rozerwała go na kawałki. Massassi rzucił się na Junshiego. Sith był na tyle szybki, że nie dał się złapać i bronił się przed atakami. Shadow zaszedł potwora od tyłu y uderzył go całą swoją mocą z wiązki błyskawic. Bestia odwróciła się i uderzyła Shadowa, który padł nieprzytomny.
Junshi odskoczył w bok. Zauważył, że Kalgrath jest bardzo osłabiony po ataku Shadowa. Skoncentrował się i używając mocy wepchnął stwora do sarkofagu, który się natychmiast zamknął. Ocucił Shadowa i opowiedział mu co zrobił z Massassi. Sith postanowili zabrać sarkofag na statek. Spakowali również dwa kamienie mocy.
- Teraz możemy ruszać do domu. – odpowiedział Junshi.
Statek Sith wystartował i poleciał w stronę Korriban.

Planeta Korriban.
Nox czekał już na swoich dwóch wojowników, gdyż wyczuwał, że się oni zbliżają. Po lądowaniu statku pierwszy wysiadł Shadow, który trzymał trzy kamienie mocy. Tuż po nim wysiadł Junshi prowadząc za sobą sarkofag.
- Panie oto kamienie, które mieliśmy odnaleźć oraz sarkofag, w którym znajduje się Kalgrath, ostatni żyjący Massassi. – powiedział Junshi.
- Znakomicie – odparł Nox – Sarkofagiem zajmę się później, chodźmy do Sali ceremoni, nie mamy ani chwili do stracenia.

Wszyscy udali się do komnaty ceremoni. Tam Nox wraz z Dorianem i Shadowem wykorzystując kamienie mocy przywrócili dwoch Sith do życia. Kenji, który po tym hańbiącym czynie zmienił imię na Flash, zrzekł się tytułu Lorda, a na jego następcę wybrano Junshiego za zasługi, jakie dokonał dla Sithów na Ziost.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dorian
Dark Lord of the Sith
Dark Lord of the Sith



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 3074
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pon 23:18, 31 Lip 2006    Temat postu:

Korriban, kilka tygodni później.
Flasha od długiego czasu dręczyły koszmary. Był zawiedziony tym, że musiał odstąpić od tak wielkiej mocy, jaką zaznał dzięki holocronowi. Natomiast z drugiej strony czuł się jakby zdradził własną idee stworzenia mrocznego imperium, wiedział, że odwrócił się od tych, którzy naprawdę docenili jego umiejętności. Sith nie byli jak Jedi, nie obawiali się tych, z którymi chcą osiągnąć potęgę. Sam Flash widział jak podczas nauk Lordowie przekazywali całą wiedzę i umiejętności apprenticom. W Akademii padawani nie mieli dostępu do wielu miejsc, gdzie przebywał i zgłębiał wiedzę Shado Vao, a Korriban stał otworem dla wszystkich. Sith wiedzą, że ciekawość prowadzi do prawdziwej mocy. Ciekawość, której od dawna Flash nie zaznawał. Od momentu, gdy holocron został zniszczony błąkał się bez celu po pustynnej powierzchni planety, aż pewnego pochmurnego dnia odkrył pewną jaskinię, w której znalazł interesujący datapad. Opisywał on wojowników Massassi w armii Exar Kuna. Napisane w nim było, że Mroczny Lord zawsze widział wielki potencjał w tej rasie, jednak wiedział, iż jest ona zbyt zezwierzęcona. Na Ziost stworzył oddział, w którym panował względny porządek natomiast na Yavin 4 jego Alchemicy prowadzili badania nad kilkoma wojownikami, którzy tam zostali. Przywódcą wojowników Massassi na Yavin 4 był Zythmnr, ten któremu udało się pojmać Lorda, ale Alchemicy Sith najwięcej uwagi poświęcili Kalgrathowi, którego zahibernowali. W tym momencie zapiski w datapadzie się urywały. Flash niedawno usłyszał o tym imieniu. Przecież chodziło o tego samego stwora, który został przywieziony niedawno na Korriban przez Junshiego i Shadowa.. Jednak żaden z Lordów nie był w stanie nad nim zapanować. Przez te kilka tygodni Nox bardzo starał się, żeby Kalgrath stanął po stronie nowych Sith, bezskutecznie.
W tym momencie w Sithcie odżyła naturalna ciekawość. Natychmiast udał się do Trójcy Lordów, by oznajmić im o swoich planach.
- Nox, znajdę sposób na Kalgratha! – wykrzyknął Flash wbiegając do komnaty tronowej, w której akurat Mroczny Lord w samotności ćwiczył moc.
- Jak śmiesz mi przerywać trening? – z oburzeniem odezwał się Nox.
- Lece na Yavin 4! – wykrzyknął Deacon
- Leć, zdarzyłem już wniknąć w Twój umysł i poznać zamiary... Odkąd jestem tutaj czuję jak moc we mnie buzuje... Tylko musisz wziąć ten stary złom YT-1300 ala Millenium Falcon, którym przyleciał Shado Vao, bo Dorian wziął naszego, póki co jedynego odzyskanego, Palleona - Ravagera 2.
- A gdzie Dorian? – zapytał zaskoczony Flash.
- Mówił, że chce znaleźć apprentice’a i poleciał... W jego umyśle jeszcze nie umiem czytać.. Maska blokuje... no ale Ty też leć, liczę na to, że odnajdziesz ostatniego Massassi...
- W takim razie żegnam. – szybko się pożegnał i pobiegł do Adamigo, żeby ten załadował statek zapasami oraz jego rzeczami, a następnie odleciał w kierunki Yavin 4.

Przestrzeń kosmiczna. Hyperspace route na planetę Rattatak.
Dorian leciał Ravagerem 2 z kursem ustawionym na swój cel. W tym czasie postanowił skorzystać ze spokoju jaki panował w przestrzeni i położył się spać. We śnie ujrzał tą samą kobietę w ciąży. Była bardzo przestraszona i w tym momencie znowu przyszli do niej zakapturzeni ludzie. Długo z nią rozmawiali, a gdy wyszli ona pogrążyła się w płaczu. W tym momencie Lorda obudził alarm na statku oznajmiający zbliżanie się obcych myśliwców. Jedynym sygnałem jaki nadali było: Nie zbliżaj się do Rattatak. Flota wroga liczyła piętnaście statków, które atakowały w 3 grupach. Dorian potrafiąc prowadzic statek za pomocą mocy bez problemu rozprawił się z tymi które atakowały z lewej i prawej burty. Trzeci oddział stanowił większy problem i atakując z tyłu uszkodził jeden silnik powodując zachwianie się Ravagera 2 i ukłucie mocy w Dorianie. Jednak z tymi pięcioma myśliwcami Dorian postanowił rozprawić się po swojemu. Za pomocą mocy rozpętał w przestrzeni małą burzę elektromagnetyczną, która dosięgła troje z pozostałych wrogich statków, natomiast dwa, które ocalały natychmiast wycofały się na Rattatak. Wśród nich był ten, który uszkodził palleona. Lord na szczęście zbliżał się już do celu i natychmiast został zmuszony do lądowania na tej planecie z powodu silnika.

Rattatak
Powierzchnia planety przypominała Korriban jednak skały były znacznie większe. Lądowanie sprawiało wiele trudności, jednak Dorian osadził statek na niewielkiej piaszczystej pustyni. Czujniki wskazywały, iż jest oddalony 300 kilometrów od zabudowań cywilizacyjnych, a w jego kierunku zbliża się oddział 100 pojazdów bojowych.
Lord postanowił opuścić statek, uważając, że zwykli żołnierze nie są w stanie w jakikolwiek sposób mu zagrozić, jednak w momencie, gdy otworzył się właz Ravagera 2 Dorian poczuł ukłucie mocy – Jednak są tu istoty posiadające kontakt z mocą – pomyślał i zjechał windą na powierzchnię.
Kilka minut później na horyzoncie pojawiła się armada uzbrojonych żołnierzy na swoopach i w Wheel bike’ach oraz kilka AT-AP’s i wozów bojowych PX-10 sunących powoli za nimi. Pierwszy do Doriana dotarł jeden z wojowników Rattataki, prawdopodobnie o wysokiej randze w oddziałach.
- Czego chcesz na naszej planecie? Rattatak od czasów wojen klonów jest planetą zamkniętą dla obcych. – ostrzegł żołnierz
Dorian rozpoznał, że ukłucie mocy, którego doznał przed chwilą pochodziło właśnie od niego.
- Na razie nie zamierzam zrobić wam krzywdy... Zresztą na tą chwile nie odlecę, bo jakiś kozak z waszej floty uszkodził mi silnik. – odpowiedział Sith Lord.
W tym momencie któremuś z żołnierzy pękły nerwy i pojedynczy strzał z blastera poleciał w kierunku Doriana. Nie zrobiło to żadnego wrażenia na Lordzie i jedynie odbiło się od, do tej pory niewidzialnej, osłony mocy, która go otaczała, a jedynie zabłysła na czerwono i wysłała promień w przestrzeń.
- Jeśli tak zamierzacie mnie traktować to mogę wam pokazać próbkę tego co czeka całą tą nędzną armię. – zdenerwował się Dorian.
Wyczuł strach żołnierza, który do niego strzelał i za pomocą mocy wykreował tornado, które pochłonęło go wraz ze swoopem. Pojazd wyleciał w powietrze i wybuchł, natomiast młody szeregowiec boleśnie upadł na ziemię z wysokości kilku metrów.
- Czy ja wam kazałem otwierać ogień? – wrzasnął w kierunku swojej armii dowódca, a następnie zwrócił się do Lorda. – Widzę, że ciężko nam będzie z Tobą się uporać... może dojdziemy do porozumienia?
- Bardzo chętnie... żeby przeżyć i „wygnać” mnie z waszej planety musicie spełnić kilka warunków. Chcę widzieć się z waszym wodzem, chcę naprawy statku i... – w tym momencie Lord urwał.
- Czego jeszcze chcesz? – spytał przestraszony dowódca armii.
- Dowiesz się w swoim czasie najpierw lepiej spełnij te warunki bo w przeciwnym razie... – dowódca armii zaczął się dusić i jak tylko poczuł ulgę zaczerpnął haust powietrza do płuc. – w przeciwnym razie spotka to was wszystkich. – bezuczuciowo oznajmił Sith przerażającym głosem.
Wszyscy do tej pory agresywni wojownicy rattataki byli przerażeni i nawet nie wyobrażali sobie innej możliwości niż spełnienie żądań obcego. Przy tym liczyli, że jak najszybciej się go pozbędą.
- Zaprowadzę Cię do wodza, ale tylko i wyłącznie w moim towarzystwie. – odparł dowódca.
- To lepiej powiedz mi jak masz na imię skoro mamy ze sobą spędzić więcej czasu i ruszajmy jak najszybciej. – zażądał Lord.
- Jestem Zip. Na tej planecie jestem dowódcą naziemnych oddziałów zbrojnych. A ty? – przedstawił się wojownik rattataki.
- Dowiesz się w swoim czasie, a teraz prowadź do miasta.
Zip nie wiedział czy dobrze postąpił godząć się na warunki przybysza, ale był pewien, że ocalił całą swoją armię. Ten stwór wyzwalał w nim strach... i zapewne nie tylko w nim. Zbliżali się do zabudowań, a gwiazda oświetlająca planetę skłaniała się ku zachodowi, tworząc płomienną łunę nad miastem.
- Jesteśmy przed bramą. Przedstawię sprawę wodzowi, a ty tu czekaj. – zwrócił się Zip do Doriana.
- Nigdzie i na nic nie będę czekał. Idę z Toba. – odparł Lord wstając ze swoopa.
Zipa poraz kolejny przeszedł dreszcz strachu.

Komnata wodza w grodzie na planecie Rattatak.
- A więc to ty jesteś tym potężnym przybyszem.. Mów czego chcesz zanim rzucę cię na pożarcie dzikim troglodytom – zwrócił się do Doriana wódz. Był to już stary mężczyzna, jednak bardzo charyzmatyczny i pewny siebie. Wśród swoich podwładnych wzbudzał strach... u Lorda jedynie politowanie.
- Ciekawe kto kogo by pożarł... ale koniec żartów.. przyleciałem tu po Twoich ludzi... pamiętasz Assajj Ventress?
- Tak.. wspaniała wojowniczka, ale sprowadziła tak wiele nieszczęść na naszą planetę, że moi dziadowie postanowili się odizolować od reszty galaktyki i jedynie ostatecznie rozprawić się z troglodytami.
- Nie interesują mnie Twoi słabi dziadowie, tylko postacie takie jak ona... i po takich tu przyleciałem. Agresywnych, ambitnych i przepełnionych mocą. – głos Lorda roznosił się po komnacie odbijając niewielkim echem.
- Tutaj takich już nie ma.. Assajj była wyjątkowa pod tym względem. Mam wielu wojowników, którzy spełniają dwa pierwsze punkty z Twoich oczekiwań, ale mocy tu nie znajdziesz i możesz już sobie stad odlatywać. – niegrzecznie odpowiedział wódz.
- Ty byś sam nic nie znalazł, jesteś słaby starcze, a zachowujesz się jak butny szczeniak.. a ja już wiem kogo zabiore.. przyprowadź mi tu tego, który zniszczył silnik mojego statku i twojego dowódcę sił lądowych, Zipa. – zażądał Dorian.
- Czemu akurat tych dwóch braci? – zdziwił się wódz.
- Nie wiedziałem, że to bracia... ale to dobrze. Dawaj ich tu.
Nie wiedząc czemu, wódz od razu spełnił żądanie przybysza.. Nie wiedział również dlaczego się go tak boi..
Po kilku minutach na sali pojawiło się dwóch młodych, dobrze zbudowanych reprezentantów rasy rattataki. Jednego z nich Dorian już znał. Jak tylko ich zobaczył to wiedział, że kumuluje się w nich moc.
- To ty sam sterowałeś tym wielgachnym statkiem? Gdyby nie ta burza magnetyczna już byś dryfował w przestrzeni! – na wejściu wykrzyknął ten wojownik, którego Dorian teraz zobaczył po raz pierwszy.
- Zamknij się generale Zwawik – rozkazał mu wódz.
- Niech mówi.. wyleje swoją złość.. podoba mi się to. Jednak ja jestem pewien, że nie miałby szans nawet i bez burzy magnetycznej, której zresztą sam byłem autorem. – odparł Dorian zaskoczony tym, iż nie budzi w nim strachu...
- Oj zdziwiłbyś się cwaniaku. Jak tylko wsiadam za stery mojego myśliwca czuje, że mógłbym rozprawić się z każdym statkiem. – kontynuował Zwawik
- A ja potrafię sprawić, żebyś czuł to nie tylko za sterami myśliwca, a w każdej chwili Twojego, jak dotychczas, nędznego życia... Jedyne co musisz zrobić to mnie wysłuchać zamiast drzeć ten brzydki, biały pysk... Jestem Lordem Sith, wy dwaj zapewne nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego co to znaczy ale na pewno wasz wódz już chce uciekać z tej sali.. ale nie przyleciałem tutaj niszczyć waszej planety, tylko podobnie jak niegdyś Dooku, chcę znaleźć tutaj ucznia i tak się dobrze złożyło, że już mam dwóch...
- Ja do ciebie nie dołączę – urwał mu Zip.
- Dołączysz... nie masz innego wyboru.. – po tym jak te słowa popłynęły spod maski Lorda w głowie Zipa zaczęło się mieszać i nagle odpowiedział:
- Dobrze.
- No to drogi wodzu teraz jedynie załatw naprawę mojego statku i lecę zabierając ze sobą tych dwóch. Zresztą dłużej nie zniosę Twojego widoku. – spuentował Dorian.
Po kilku godzinach Lord wraz ze swoimi uczniami leciał już naprawionym Ravagerem 2 na Korriban. Na statku zaczęły się nauki. Zwawik okazał się być bardzo ciekawskim uczniem i dążył do tego by ogarnąć jak najwięcej wiedzy. Zrozumiał, że jest w nim moc i chciał ją jak najszybciej obudzić, chciał być potężny. Natomiast Zipa bardziej zafascynował miecz świetlny, nigdy nie widział takiej broni i już na pokładzie chciał zrobić swój. Skorzystał z kilku kryształów, które posiadał Dorian i zrobił wręcz perfekcyjny miecz świetlny o podwójnym pomarańczowym ostrzu, które tworzyło płomienną łunę jak zachodząca gwiazda nad Rattatak. Teraz już oddalona o lata świetlne od potężnego palleona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorian dnia Nie 22:49, 03 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dorian
Dark Lord of the Sith
Dark Lord of the Sith



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 3074
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 20:08, 03 Wrz 2006    Temat postu:

Przestrzeń kosmiczna
W czasie, gdy Dorian już był na Rattatak Flash właśnie krążył nad Yavin 4 szukając dogodnego miejsca do lądowania. Od czasów nowej ery jedi planeta kompletnie zarosła. Co ciekawe, w jedynym miejscu nadającym się do lądowania, które znajdowało się blisko ruin stał jakiś statek klasy lancer zupełnie taki, jakie posiadał zakon jedi.
- Co mi tam... Rypnę gdzieś tym złomem w las i najwyżej wezmę sobie tego nowiutkiego lancera.. – pomyślał Flash i upatrzył sobie w miarę dogodne miejsce, które było oddalone od ruin na tyle, żeby nie zwrócić uwagi ewentualnych właścicieli tamtego statku.
Lądowanie nie było łatwe. Jak tylko YT-1300 wszedł w atmosferę księżyca zawirowały nim turbulencje spowodowane burzą. Było to zjawisko dosyć popularne na tej Yavin 4 jednak Flash wcześniej o tym nie wiedział i całkowicie stracił panowanie nad statkiem, gdy na kilka minut padły wszystkie systemy elektryczne w statku, co było spowodowane wyładowaniami. Na szczęście drzewa stanowiły dosyć dobrą amortyzację przed upadkiem na powierzchnię zielonego księżyca i wojownik Sith przeżył, nie uniknął jednak obrażeń. Złamał sobie lewe żebro, więc musiał cały czas korzystać z mocy wysysając życie z wszystkich małych stworzeń oraz roślin, które były wokół statku, żeby nie czuć bólu. Niestety samego YT-1300 nie naprawiłby nawet najlepszy astromech droid, korzystając z najnowszego sprzętu. Nic nie działało. Nawet drzwi nie chciały się otworzyć i Flash zdecydował się przeszyć je ostrzem miecza, żeby nie tracić zbyt wiele mocy.

Powierzchnia Yavin 4
Widok na Yavin był przygnębiający dla każdego, kto przyzwyczaił się do życia na Korribanie. Gęste zielone drzewa i różnego rodzaju krzewy uniemożliwiały jakiekolwiek rozeznanie w sytuacji. Sith pamiętał z ostatnich odczytów, że ruiny znajdowały się 5 kilometrów na północ od statku. Nie pozostało mu nic innego jak zdać się na przeczucie, gdyż burzy nie przetrwały żadne urządzenia elektryczne. Poruszając się po dżungli musiał nieustannie używać mocy, żeby widzieć dokąd idzie, gdyż światło prawie tam nie docierało. Miecz świetlny okazał się idealną bronią pomagającą przedrzeć się przez puszczę, jednak Flash nie był świadomy, że w ten sposób mógł zwrócić na siebie uwagę dziwacznych mieszkańców planety. W pewnym momencie dark jedi usłyszał za sobą pewne szmery, jednak gdy się odwróci, mimo wspomagania mocą nic nie zauważył natomiast hałas znowu dobiegał zza jego pleców.
- Critokians – pomyślał, w trakcje podróży zdążył zorientować się co może spotkać na powierzchni, teraz tylko żałował, że nie zwrócił uwagę na to co czyhało na niego, podczas gdy wlatywał w atmosferę.
Nagle otoczyło go pięć obrzydliwych stworzeń z gigantycznymi głowami i pajęczymi odnóżami. Dwoje z nich udało mu się powstrzymać odpychając mocą, odlecieli i uderzyli w najbliższe drzewa, jednak pozostała trójka rzuciła się na niego z niewyobrażalną prędkością. Uderzenie pierwszego udało mu się uniknąć, a gdy kolejny z miejscowych stworów nadział się na żółty miecz świetlny wojownika i oczywiście nie przeżył. Teraz trzeci nadbiegał od przodu, a ten, którego ciosu uniknął nacierał już z tyłu. Flash mimo strasznego bólu wyskoczył w górę na gałąź jednego z drzew. Ból żebra dawał się na tyle we znaki, że Sith postanowił sprawdzić w jakim stanie opanował używanie Death Field, mimo iż nie trenował tego ataku odkąd zniszczył pamiętną planetkę wraz z Niedźwiedziem i teraz żaden holocron nie dodawał mu energii. Wytężył cały swój umysł i w tym momencie wokół stworzeń, które właśnie miały ku niemu sięgnąć pojawiła się czerwona łuna i oba Critokiany natychmiast padły.
- Udało się – przemknęła myśl przez głowę Flasha, gdy poczuł znaczną ulgę, jednak już sekundę później kolejna fala bólu przeszyła jego plecy i upadł z drzewa na ziemię. Gdy spadł zobaczył jednego z dwóch osobników, które zostały popchnięte na drzewo i błysk niebieskiego ostrza miecza świetlnego. W tym momencie zamroczyło go i stracił przytomność.

Świątynia Massassi
Gdy Flash otworzył oczy, zobaczył, że znajduje się w jakimś laboratorium, którego stan nie był zbyt zadowalający. Leżał na starym, zniszczonym łóżku chirurgicznym, które znajdowało się na środku pomieszczenia. Po jego lewej stronie było biurko oraz kilka komputerów natomiast po prawej w rogu było to, o czym od razu pomyślał – wyjście. Z trudem podniósł się tak, by siedzieć na łóżku. Ku wielkiemu zdziwieniu zobaczył, iż ma opatrzone żebro i w tym momencie przypomniał sobie co działo się zanim stracił przytomność. Niebieski błysk miecza na nowo ożył w jego pamięci. W tej chwili za ścianą usłyszał kroki, natychmiast sprawdził co się do niego zbliża używając mocy. Była to postać, która wyglądała jak człowiek i zbliżała się do laboratorium. Gdy tylko drzwi się otworzyły stanął w nich mężczyzna i wchodząc do środka upadł, ponieważ Flash natychmiast wyssał z niego energię używając tym razem zwykłego drain. Sith od razu poczuł się lepiej, zeskoczył z łóżka i położył na nim obcego przykuwając go do łóżka łańcuchami.
- Po co tu te łańcuchy? – przez chwilę przemknęła taka myśl przez umysł Flasha, lecz długo się nad tym nie zastanawiał, gdyż obcy ku zdziwieniu Sitha już otwierał oczy.
- Kim jesteś? – zdenerwowanie zapytał wojownik obcego.
- Uratowałem Ci życie! – z przerażeniem odpowiedział młody mężczyzna.
- To mnie na razie nie interesuje. Lepiej powiedz co z Ciebie za tym i co Cię tu sprowadza, bo poprzednie zdanie będzie mogło być Twoim ostatnim. – wzburzony Flash nadal nalegał.
- Jestem Korunem. Moje imię to Pitrze. Jedi wysłali mnie tutaj, żebym znalazł zaginione miasto jedi na tej planecie. Ty jesteś jedi, prawda? – natychmiast wyznał młody jedi i z ciekawości nieostrożnie zadał pytanie.
- Tak, rzeczywiście przepływa przez Ciebie moc... bycie jedi nie działa na Twoja korzyść, gdyż mi aktualnie daleko od tego... ale mów dalej może wiesz coś ciekawego. – odpowiedział Flash
- Jestem... to znaczy byłem archiwistą jedi. Mistrz Skywalker wysłał mnie, żebym odnalazł zaginione miasto jedi. Coruscant zaczyna mocno wysychać, a tutaj jedi ponoć wynaleźli system kontroli klimatu. – wyjaśnił Pitrze.
- Stary Cade Skywalker pod ścianą... dobrze wiedzieć, ale teraz chyba nie jesteśmy w tym mieście... – zauważył Sith
- Tak się składa, że po pierwsze: miasto jest pod nami tylko nie wiem jak tam dotrzeć, a po drugie: moim hobby jest genetyka, a właśnie jesteśmy w pomieszczeniu, gdzie za czasów Exar Kuna alchemicy Sith przeprowadzali eksperymenty na wojownikach Massassi... czego tu się można dowiedzieć to szok. I pomyśleć, że Sith byli tak potężni.. A moi przodkowie walczyli po stronie jedi.. ba nawet ja jako najmłodszy członek dogorywającego plemienia Ghôsh Rostu zostałem tam wysłany, żeby później odbudować naszą potęgę... – zapomniał się młody Korun i zaczął opowiadać nudną historię jego plemienia, jednak Flash w porę mu przerwał:
- Sith nadal są potężni, a jedi niedługo powinni się o tym przekonać i widzę, że zainteresowali Cię wojownicy Massassi.. no to mamy wspólny temat bo ja tu przyjechałem się czegoś właśnie o nich dowiedzieć – wspomniał Sith, omijając jednak fakt o posiadaniu sarkofagu z Kalgrathem.
- Siedzę tu już trzy miesiące, więc przestudiowałem setki dokumentów, datapadów i plików w komputerach próbując znaleźć zaginione miasto. Jednak większość tego, co znalazłem to właśnie informacje dotyczące eksperymentów genetycznych na Massassi. – z zapałem opowiadał jedi.
- Z reguły nie pozostawiam jedi przy życiu, ale widzę w Tobie cechy, które mi się spodobały.. mianowicie: ciekawość i zapał. Na ten moment dobijmy targu: ty mi pokażesz co znalazłeś, a ja cię uwolnię i pozwolę żyć.. – zaproponował Flash.
- I tak byś sobie ze mną nie poradził – pomyślał Pitrze i z dzikim błyskiem w oczach od razu odpowiedział Flashowi:
- Jasne.
Dartha Flasha zdziwiła pewność siebie młodego Jedi, ale właściwie nie miał nic do stracenia, przecież to on tu stawiał warunki, więc rozkuł go z łańcuchów.
- Zaprowadzę cię do centrum dowodzenia, tam mam wszystkie dokumenty i datapady o wojownikach Massassi. – wyjaśnił Pitrze.
- No to chodźmy. – podsumował Sith i w tym momencie Pitrze otworzył drzwi laboratorium.
Oboje wyszli z pomieszczenia i jedi skierował się do wind, które były obok tuż po prawej. Wjechali na drugi poziom, jednak wcale go nie zwiedzając udali się prosto do kolejnych elewatorów które wiodły na trzecie piętro świątyni, gdy tylko na nie wjechali Pitrze poszedł na przód nawet nie oglądając się czy Flash idzie za nim. Przeszli jakieś dziesięć metrów i po ich prawej stronie ukazało się pomieszczenie pełne, już przestarzałych, ale wciąż działających komputerów. Podeszli do najważniejszego z nich który znajdował się na wprost. Młodu korun wklepał parę haseł i na wielkim ponad dwudziestocalowym, porysowanym ekranie pojawił się spis plików informacyjnych zapisanych na dysku.
- Od kiedy alchemicy Sith z okresu Starej Republiki zapisywali informacje na komputerach? – pomyślał Flash i zapytał: - A gdzie holocrony?
- Holocrony? – Pitrze zabrzmiał jakby nigdy o nich nie słyszał.
- No tak, wspomniałeś już o nich... – odpowiedział zirytowany Deacon of the Sith
- Aaa... holocrony... znalazłem ich tutaj trochę.. – sięgnął po pilot znajdujący się na blacie obok i nacisnął jakiś guzik. Po chwili zza ściany po lewej stronie pomieszczenia wysunęła się półka z ustawionymi pięcioma holocronami.
- Pięć? Nie żartuj, spodziewałem się większej ilości... zobaczę je sobie – Flash podszedł do półki i wziął pierwszy z nich.
W holocronie zapisane były informacje o składzie i funkcjach alchemików sith z czasów Exar Kuna. Kolejne cztery były już konkretniejsze dwa z nich opisywały Kalgratha i Zythmnra, lecz najciekawszymi okazały się pozostałe. Pierwszy opisywał dwie postacie: człowieka, młodego akolyte, w którym płynęła jeszcze krew rasy Sith, o nieznanym i nieznanym imieniu i wojownika massassi Edarha. Tekst holocronu kończył się słowami: „Egzemplarze zatwierdzono”. Flash, w którym buzowała ciekawość i fascynacja natychmiast sięgnął po ostatni holocron, w którym zawarty był cały opis eksperymentu jaki dokonali alchemicy. Z tego co udało mu się zrozumieć to od wcześniej wspomnianych kandydatów pobrali DNA, połączyli je i stworzyli pół Sitha, pół Massassi nazwanego: Sp33dy. Przeprowadzali na nim testy i uznali, że: „na efekt fuzji nie działa magia Sith. Obiekt potrafi sam myśleć i niemożliwe jest kontrolowanie jego zachowań”. Jasno z tego wynikało, że alchemicy obawiali się tego co stworzyli, więc zahibernowali efekt eksperymentu i ukryli w podziemiach.
- Fascynujące! – niemalże krzyknął Darth Flash – Będziemy musieli znaleźć to stworzenie Pitrze, jednak mam jedno małe „ale”... tu są tylko holocrony alchemików, a gdzie zapiski Exar Kuna? Nie znalazłeś tu żadnych pozostałości po jakimkolwiek Lordzie Sith? – dociekał deacon.
- Lordzie Sith? Nie... niczego nie znalazłem. – odpowiedział Pitrze, lecz nie ta odpowiedź nie zadowoliła Flasha i postanowił wniknąć w umysł młodego jedi by sprawdzić czy mówi prawdę, jednak szybko okazało się, iż nie jest w stanie tego zrobić. Umysł Pitrze był dla niego całkowicie zamknięty i mimo wielkiej mocy nic nie udało się wyciągnąć.
- Dziwne... – pomyślał Sith będąc wyraźnie zaszokowanym tym faktem i natychmiast oznajmił: - To wręcz nieprawdopodobne, że nic się nie zachowało...
- Może jedi je znaleźli... – zauważył Pitrze. – Ale chodź muszę ci pokazać coś jeszcze. Spójrz. – Korun otworzył plik o nazwie „luke” i na ekranie pojawił się tekst.
Był to pamiętnik Luke’a Skywalkera pochodzący z okresu Galactic Civil War. Mistrz Jedi pisał w nim: „W komnacie treningowej wyczuwam mroczną moc. Wydaje mi się, że to pozostałość po Lordzie Exar Kunie, jednak nie mogę znaleźć centrum, z którego ona emanuje. Trochę obawiam się o moich towarzyszy, że nie będą mogli się jej oprzeć i stanie się coś złego...”
- To klucz do naszej zagadki. – odparł Pitrze.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Remix
Ancient Sith



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ...

 Post Wysłany: Wto 20:36, 31 Paź 2006    Temat postu:

Revix wybrał sie pomedytowac. Szedl przed siebie nie patrzac na droge. Po pewnym czasie dotarł do podnoza góry zwanej Juthe. Była to góra, której szczyt tonał w chumrach. Revix, kierowany nieznanym mu dotychczas przeczuciem, postanowil wspac sie na ową góre. Droga na szczyt, bez ekwipunku zajęla mu blisko 5 dni. Gdy po wyczerpujacej wedrówce dotarł na szczyt, polozyl sie na skałach i natychmiast zasnął.

We śnie zobaczył Lorda Vadera walczacego z Lukem.
Sen sie zmienił...
Teraz on sam walczył z Vaderem.
Sen sie zmienił...
Kroczył przez mgłę. Ze wszystkich stron dochodziły krzyki... Kroczył przez mgłę...
Sen sie zmienił...
Stał nad wodospadem, o wodzie tak przejrzystej jakiej nigdy w zyciu nie widzial... Patrzył w jej głebie... Myślał...

Revix spał cały dzien i całą noc. Kiedy sie obudził, czuł, że jego moc wzrosła. Poczuł, ze czas przejąc władze!

Powrócił do świątyni. O dziwo, zejscie z góry zajęło mu tylko 6 godzin. Całą droge niosła go nowa siła, nie czuł zmęczenia.
Revix pchnął drzwi wejsciowe do komnaty Noxa. Ten przeczuwajac co sie święci chwycił za swoj miecz. Revix niesiony falą gniewu, wnieconego przez niedocenienie jego umiejetnosi i nienadanie wczesniej rangi Lorda, rzucił sie na Noxa. Ich klingi zwarły sie w szaleńczaj walce. Biały miecz Revixa przybrał teraz czarną barwe, a w spięciu z czerwoną klingą Noxa, sypał stosy iskier.
Do komnaty wbiegł Junshi i Adamigo.
- Nic nie róbcie! - krzyknął Nox, widząc, że chcieli wspomuc go w walce z Revixem.
- Wiec... Revix... Chcesz przejac władze, tak?
- Chce tego co mi sie nalezy! - grzmiał Revix - Stałem sie poteżniejszy niz wy wszyscy razem wzieci!
- Twoja arogancja i pewnosc siebie doprowadziły Cie do takiego stanu! Wiedzialem ze tak bedzie! To dlatego nie nadalem Ci tytulu Lorda!
- I teraz za to zapłacisz !!! - Revix ponownie rzucił sie na Noxa, lecz tym razem i Junshi i Adamigo staneli obok Noxa.
- I wy przeciwko mnie? - krzyknął Revix
- Uspokoj sie, jesli Ci rzycie miłe! - odpowiedzial Adamigo
- Zamilcz!
Revix rzucił sie na Adamigo, lecz Junshi sparował jego atak. Szybkie ciosy Junshiego, pieruny Noxa i push Adamigo obezwładnily Revixa. Upuscił swoj miecz, a sam wyczerpany padl na ziemie...

5 dni pozniej.

- Przeszło Ci? - pyta Noxa.
Revix przywiazany swietlistym promieniem do sciany patrzy gniewnym wzrokiem na Noxa
- A wiec chcesz wiekszej władzy? Hm... Jak wy nic nie rozumiecie... Udowodnij ze jestes godny miana Lorda!
- Jak? - pyta Revix
- Sam odpowiedz sobie na to pytanie - odparł Nox, po czym machnał reka, a wiezy Revixa natychmiast znikły...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Remix
Ancient Sith



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ...

 Post Wysłany: Czw 10:22, 02 Lis 2006    Temat postu:

Revix, po dlugich, samotnych rozmyslaniach, postanowil opusic na jakis czas Korriban. Wsiadł do swojego fly-spiddera XL02 i leciał gdzie go moc poniesie. Lecial przez 3 dni, az dotarł do nieznanej mu planety o nazwie Pane-Zako. Była to niewielka, zimna i górzysta planeta. Revix znalał kawałek płaskiego terenu, wylądował tam i postanowił rozejrzec sie po okolicy.
Gdy tylko jego stopy dotkęły ziemi, ogarnęła go fala niepokoju i zimna, łączącego sie z przypływem gorąca. Revix zrozumiał to uczucie. Kiedys juz je poczuł... Widział, że w poblizu znajdują sie istoty obdarzone wielką mocą.
Szedł przez kilka godzin przed siebie. I znowu to uczucie...
Revix instynktownie chwycił za miecz, odwrócił sie, wykonał atak i...
Vampa padła rozcięta w pół!
- Wstrętny stwór! - krzyknął Revix i postanowił wracać do statku
I znowu to uczucie...
Tym razem stał nieruchomo i wsłuchiwał sie w przestrzeń. Dobiegł go świst lecącego w jego kierunku miecza świetlnego. Odwrócił sie i sparował atak.
Nieznany mu Jedi, biegł w jego kierunku z owym mieczem w ręku. Revix bez słowa stanął do walki.
Ich miecze zrawły sie w szalenczej walce. Nieznany wojownik był nadzywczaj szybki, a sztuka walki jaką sie posługiwał była dotąd nieznana Revixowi.
Walka nie trwała długo, Revix padł pod nawałem uderzen przeciwnika.
- Mów kim jestes?! Chce wiedziec kogo zabijam! - rzekł niezany wojownik
Revix dostrzegł w oczach przeciwnika dziwny, czerwony blask. Zrozumial, ze przeciwnik nie był Jedi, lecz poplecznikiem Ciemej Strony.
Ogarnęła go fala zimna. Nieznana mu siła uniosła go do góry. Przeciwnik stał nieruchomo i ze zdziwieniem wpatrywał sie w Revixa.
Ten miotany dziwną siłą, obracał sie w powietrzu wokół własnej osi.
Po chwili opadł na ziemie i powtórnie chwycił za miecz. Tym razem jego klinga nie miała zwykłego białego koloru. Była śniezno biała, jej blasku nie mozna opisac słowami. Była nad śnieg biała. Oczy Revixa przybrały krwisto czerwoną barwe. Ręce stały sie niezywkle silne i z wielka pewnoscie trzymały miecz.
Nieznany wojownik podniósł swoj miecz i stanął na przeciw Revixa. Ten rozpoczał serie niezwykle silnych ataków. On i jego miecz stali sie jednoscia. I juz po kilku atakach, nieznajomy padł na ziemie.
- Wiem kim jestes! Ty nalezysz to grupy odradzających sie Sith, czyz nie? - pyta nieznajomy
- Tak! Nazywano mnie Revix, lecz własnie fala Ciemnej Strony spłynęla na mnie z wielka mocą. Teraz jestem Reax!
- Chce dołączyć do was! Nalezałem do rozbitej przed kilkoma latami grupy Sith, walczącej jeszcze z Grupą Kyla.
- Jak Cie zwą? - pyta Reax
- Najus, Panie!
- Wstań i chodz...
Reax z Najusem, powrocil na Korriban. Poprowadził go do komnaty Noxa. Tam Dark Lord, wraz z Adamigo cwiczyli moce.
- Koniec na dzis Adamigo - rzzekł Nox, a Adamigo posłusznie wyszedł.
Minął w wejsciu Reax'a, rzucając mu gniewne spojrzenie.
- Wejdz Revix. - rzekł spokojnym głosem Nox
- Nie jestem juz Revix. Od teraz nazywam sie Reax!
- Wiec sie stało... Stało sie to co oczekiwałem od dawna! Twoja przemiana, twoje całkowite ogarniecie Ciemna Moca!
- Stało sie Lordzie, prosze wybacz mi moje zachowanie.
- Kim jest ten wojownik ktory z Toba przyszedl? Czuje z nim wielka moc. - rzekł Nox
- O tak... To Najus! Opanował niezykła, pradawna szutke władania mieczem. - rzekł Reax
Najus podszedl do Noxa i skłonił lekko głowe, nie spuszczajac Lorda z oczu.
- Czuje w nim wielka arogancje i rzadze władzy... Taka jaką w tobie czułem przed przemianą. Tobie, Reax, zlecam nauczenie go panowania nad gniewem. - mowil ze spokojem Nox
- Tak sie stanie Lordzie! - odrzedkł Reax
- Teraz, kiedy poznałes prawdziwa potege Ciemej Strony, jestes gotowy do ostatecznych prob...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Koniec Działalności Sith-Unit w JK3:JA+ Strona Główna » Informacje o klanie Sith-Unit » Historia klanu Sith-Unit
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group